Dzisiaj na przykładzie z mojego życia, pragnę uświadomić Ci, jak znajomość języka obcego może uratować nas przed wpadkami. Oraz… jak nasz mózg potrafi zrobić nam psikusa!
Na skróty…
Wybrałam się na zakupy, nie przeczytałam dokładnie informacji na wieczku o tym, co kupuję, sugerując się tylko… wyglądem produktu!
Byłam przekonana, że kupuje ogromne krewetki. Zerknęłam tylko na informację mówiącą, że są to krewetki w oleju z czosnkiem. Reszty nie czytałam.
Przyszedł do mnie w odwiedziny kucharz, więc podekscytowana pochwaliłam się najnowszym zakupem:
– „Kupiłam takie pyszne krewetki. No musisz je spróbować!”
Bardzo szybko zostałam jednak sprowadzona na ziemię, bo ten właśnie kucharz uświadomił mi, że jest to surimi, co nie ma nic wspólnego z krewetkami. Jest to nic innego, jak sprasowane rybie mięso. Zostało ono uformowane w kształt krewetki a piękny pomarańczowy kolor to zasługa barwników… Jakby tego było mało, czosnek nie jest czosnkiem, a aromatem czosnkowym. Czego też nie doczytałam…
Nauczka…
Dlaczego o tym opowiadam? Bo to świetnie pokazuje, że zadziały się dwie rzeczy. Po pierwsze mój mózg poszedł na skróty, sugerując się tylko kształtem. A po drugie, gdybym choć trochę wczytała się w to, co jest napisane na wieczku, odkryłabym, że jest to surimi w kształcie krewetki…
Wniosek z tego jeden, znajomość języka (plus ciekawość) jest zdecydowanie pomocna!
(No i zawsze warto mieć dobrego kucharza wśród znajomych, he he!)